-I co? Skończyłeś oględziny? Nie chcę być niegrzeczna, ale może byś
wyszedł? Albo nie! Pokaż mi swoją jaskinię!- oznajmiła Ramoth.
Popatrzyłem na nią podejrzliwie. Miała pewny siebie, stanowczy wyraz
twarzy.
- Kiepski pomysł.- rzuciłem krótko.
- Hej, ja pokazałam ci swoją. Teraz twoja kolej- upierała się.
- Bo jak nie to co?- spytałem z nonszalanckim tonem w głosie i uśmieszkiem na ustach.
- Nie ma żadnego "bo jak nie". Masz mi pokazać swoją jaskinie, i to
już!- wzburzyła się smoczyca. Jak ja uwielbiam bawić się nastrojem
innych. Wystarczy ledwie kilka słów i gestów, by całkowicie zmienić
nastrój smoka.
- Skoro tak ci na zależy... to mogę zrobić wyjątek- powiedziałem, po
czym puściłem do niej oczko, co najwyraźniej jeszcze bardziej ją
wkurzyło. Stanąłem na progu jaskini, otworzyłem skrzydła i wzbiłem sie w
powietrze.
* * * * * * * * * * * *
Lecieliśmy tak już sporą chwilę, gdyż moja jaskinia znajdowała się
zupełnie po drugiej stronie terenów Stada. Nagle Ramoth szturchnęła mnie
lekko. Popatrzyłem na nią a ona poleciała w górę, zakręciła się i
zaczeła spadać w dół, po czym zrobiła fikołka i znów leciałą obok mnie.
Przyjąłem wyzwanie. Zacząłem lecieć coraz wyżej i wyżej, aż w końcu, gdy
byłem już wystarczająco wysoko, przyłożyłem skrzydła do ciała i
zapikowałem w dół. Spadałem coraz szybciej, aż w końcu, gdy byłem gdzieś
na wysokości Ramoth, przekroczyłęm prędkość dźwięku, co wyglądało tak
jakby piorun uderzył w ziemię. Po całym lesie rozległ się huk. Przy
okazji zanurkowałem do jeziorka i wyleciałem robiąc śrubę w powietrzu,
poi czym zrównałem z lot z Ramoth. Wyglądała na... lekko zaskoczoną.
Szturchnąłem ją i spojrzałem na nią porozumiewawczo. Teraz twoja kolej.
<No, Ramoth, pokaz co potrafisz ;) >