Zaczaiłam się na gryfa.
Czekałam aż podejdzie jeszcze kilka metrów bliżej.
5...4...3...2...i skoczyłam na niego.
Przez chwilę szarpaliśmy się,ale ostatecznie to ja wygrałam tę bitwę.
Zaciągnełam ofiarę w wygodniejsze miejsce i zabrałam się po posiłku.
Mięso była wyjątkowo aksamitne i...po prostu pyszne.
Gdy skończyłam jeść poszłam nad Tęczową Rzekę.
Przez kilka minut wylegiwałam się na jedną z jej brzegów,jednak szybko mi się to znudziło i postanowiłam popływać.
Oczywiście nie obyło się od kałuż.
Po wyjściu z wody było ich pełno.
-Ejjj!-usłyszałam.-Przez ciebie jestem cały mokry!!!-powiedział do mnie smok.
-Przeprasza,nie wiedziałam,że tu jesteś.-odparłam lekko zmieszana.-A tak wgl. to jestem Chanel.
-Drake.-dokończył formalności samiec.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz