Zobaczyłem, że chimera zraniła Rika w skrzydło. Podleciałem do niego jak najszybciej mogłem i zrzuciłem stwora z przyjaciela jednym mocnym ruchem łapy. Chimera przewróciła się na plecy. Z boku miała ślad po moich pazurach. Wyglądała na jeszcze bardziej rozwścieczoną. Podniosła się. Zionęła we mnie ogniem z lwiej głowy. Szybko zrobiłem tarczę z wody i zablokowałem atak. Zrobiłem wodnego węża i oplotłem ją. Cały czas próbowała się uwolnić, ale za każdym razem gdy się szarpała zaciskałem mocniej węża. "Safiro pomóż Rikowi" przekazałem smoczycy w myślach. Zacząłem iść w stronę stwora, który co jakiś czas zionął we mnie ogniem. Gdy miałem już tego dość rzuciłem wodnymi kulami do jej paszcz. Chimera lekko się zdezorientowała co pozwoliło mi do niej podejść. Kiedy już byłem przy niej sprawiłem że moje szpony stały się diamentowe i machnąłem nimi gdzieś w okolicach jej szyi. Potwór wydał głośny ryk i padł. Odwróciłem się w stronę towarzyszy i podszedłem do nich.
- Co z nim? - spytałem samicy.
- Mogło być gorzej. Ma tylko dużą ranę ma skrzydle.
- Wezmę go do swojej jamy i podam jakieś eliksiry, a ty jakbyś mogła weź kilka włosów, pazurów i łusek. Przydadzą się.
- Dobrze. - odparła.
Sam wziąłem Rika na łady i poleciałem do swojej groty. Tam położyłem go na jednym z legowisk. podniósł łeb.
- Co z moim skrzydłem? - spytał zmartwiony.
- Zaraz się nim zajmę.
Podszedłem do pułki i wziąłem bandaż i maść wspomagającą gojenie. Wróciłem do samca.
- Teraz cię może troche boleć. - powiedziałem.
Zacząłem smarować maścią jego ranę. Skrzywił się z bólu.
- Już kończę.
Obandażowałem skrzydło.
<Riko? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz