poniedziałek, 3 czerwca 2013

Od Celebranta do Raisy

Wleciałem do mojej groty. Usiadłem przy wejściu i oglądałem z niej widok. Nigdy nie widziałem w pobliżu żadnego smoka. Ku mojemu zdziwieniu zauważyłem smoczycę. W sumie to nie byłem pewny czy to smoczyca, na tle czerwono-krwistej Rzeki Lawy trudno zauważyć coś o tym samym kolorze. Wyszedłem z jaskini by zaobserwować stworzenie. Smok spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął. Zrobiłem to samo. Obce stworzenie podleciało do rzeki. Z bliska widziałem że to smoczyca. Zamoczyła łapy w rzecze, pomyślałem więc że musi być związana z ogniem. Podszedłem trochę bliżej i przyglądałem się jej. Miała rozłożone skrzydła. Gdy wyciągnęła łapy kapała z nich lawa. Nie wiedziałem co mam zrobić. Smoczyca podniosła łeb, uśmiechnęła się, nieśmiało cofnęła o parę kroków po czym wzbiła się w powietrze i odleciała. Wszedłem do jaskini i rozmyślałem. Obraz samicy nie mógł wyjść mi z głowy. Musiałem się czegoś o niej dowiedzieć, nie wiem czemu, ale bardzo mnie zainteresowała, nie potrafię tego wytłumaczyć... Wyszedłem z powrotem na świeże powietrze i uniosłem się w niebo. Właśnie przelatywałem koło Piekielnego Wulkanu, kiedy znowu ją ujrzałem. Wylegiwała się na jednej ze skalnych półek. Podleciałem bliżej, żeby lepiej jej się przyjrzeć. Na pewno jest smokiem związanym z ogniem, ponieważ wyglądało na to, że temperatura, która tam panowała jej pasowała, podczas kiedy mi trudno było tam wytrzymać. W końcu przełamałem się i poleciałem prosto na sąsiednią półkę. Samica wydawała się troszkę spanikowana, ale nie dziwiłem się jej wcale.
-Witaj, mam na imię Celebrant, czy będziesz tak miła i zdradzisz mi swoje?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz