środa, 26 czerwca 2013

Ramorh do Kren'a


Spojrzałam ze zdziwieniem i niepewnością na Krena. Jego łapa była cała biała i ten kolor szedł powoli po całym jego ciele.
-Nie dotknął cię przypadkiem jakiś duch?- spytałam przyglądając się zjawisku.
-Nie! Znaczy, może, nie wiem! Myślisz, że to od tego?- spytał z lekką rozpaczą w głosie.
-Nie jestem pewna. Mnie też duch dotknął a nie mam żadnego śladu po tym- dla pewności spojrzałam jeszcze raz na mój ogon.- Może ten twój był w przeszłości jakimś alchemikiem? I wymyślił substancję wybielającą!
-Nie żartuj...pomocy!
-Zabiorę cię do mojej jaskini- stwierdziłam.
-Jak? Nie dam rady lecieć?
-Teleportuję się z tobą- I nim Kren zdążył się odezwać, chwyciłam go w szpony, odbiłam się od ziemi, uniosłam na wysokość około dwóch metrów i skoczyłam w "pomiędzy". Wylądowaliśmy w mojej jaskini.
-Nigdy więcej!- krzyknął Kren kładąc się na podłodze.
-Musi być na to jakaś odtrutka- powiedziałam wąchając zmienione chorobowo miejsca.
-Ta...tylko gdzie?
-Nie wiem, ale... wiem kto będzie to wiedział.
Nic nie mówiąc wyskoczyłam z jaskini w poszukiwaniu pewnej smoczycy, która dość często przebywa w Nocnym Lesie. Po kilku minutach poszukiwań w końcu ją znalazłam.
-Black Night!- krzyknęłam lądując z impetem przed smoczycą.- Potrzebuję twojej pomocy- szybko wytłumaczyłam jej całą sprawę.- Pomożesz?

<Black Night?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz