poniedziałek, 24 czerwca 2013

Ramoth do Kren'a

Spojrzałam z wściekłością na zbliżające się w naszą stronę upiory. Ryknęłam wyzywająco w ich stronę, ale te nic sobie z tego nie robiły. Nie lubiłam odwrotów... ale teraz nie miałam innego wyjścia.
-Ramoth!- krzyknął Kren.
Spiorunowałam jeszcze raz wzrokiem najbliższego mi ducha i pobiegłam w stronę smoka. Las rósł tu tak gęsto, że nie daliśmy radę lecieć i musieliśmy uciekać na piechotę. Biegliśmy ile sił w nogach, ale zjawy były coraz bliżej. W pewnym momencie wpadliśmy w ślepy zaułek. Wokół nas zacieśniał się krąg duchów. Stanęłam na dwóch łapach, a za mną zrobił to samo Kren. Jednak zjawy nic sobie z tego nie robiły. Ryknęłam wściekła i zalałam kilka upiorów strugami ognia. Gdyby to była istota żywa już byłaby na granicy życia i śmierci. Z tymi potworami jednak nie dało się tak wygrać.
-I co teraz?- spytał Kren, a w jego głośnie usłyszałam nutkę strachu.- Drzewa są za gęsto, nie wylecimy stąd!
-Mówiłeś, że umiesz się teleportować!?- krzyknęłam w jego stronę tak, żeby usłyszał mnie mimo wycia umarłych.
-Mówiłem...
-No to na co czekasz?- spojrzałam na niego i zobaczyłam, że przygotowuje się do teleportacji. Warknęłam ze złością w stronę duchów i skoczyłam w powietrze, aby przejść w "pomiędzy". Jednak nim całkowicie zniknęłam poczułam dziwny chłód na ogonie. Coś jakby dotyk nieumarłego. Próbowały wciągnąć mnie do swojego świata. Nie mogłam się poddać. Otoczyła mnie ciemność. Zaczęłam liczyć...raz...dwa...trzy! Wyleciałam w blasku słońca na polanę przed Nocnym Lasem. Otrzepałam się i spojrzałam w stronę swojego ogona i wtedy mnie wmurowało. Faktycznie, duch chwycił się mnie w czasie mojej teleportacji, ale nie to mnie dziwiło. Zjawa dziwnie się zachowywała. Wiła się w miejscu, kurczyła i trzęsła. Po chwili wybuchła i otoczył mnie maleńki obłoczek dziwnej substancji. Przyjrzałam się uważnie miejscu, gdzie zniknęła, a potem rozejrzałam się dookoła. Chciałam znaleźć Krena...

<Kren, udało ci się uciec?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz