Podeszłam do samca i usiadłam. Wpatrywałam się w desz.
- Jak ja kocham naturę. - westchnęłam.
Samiec uniusł głowę i po chwili ją opuścił.
Nagle gdy tak patrzyłam na ulewę ,uderzył piorun.
Gdzieś bardzo blisko. Huk był bardzo głośny. Drake poderwał się i
wstał,wyjrzał by spojrzeć co się stało. Ja po chwili leżałam skulona w
kącie jaskini. Drake wszedł z mokrą głową.
Ja leżałam na końcu jamy i wpatrywałam się w ścianę. Teraz robiło się
powoli ciemno,a czas siębardzo dłużył. W pewnej chwili do groty wpadł
podmuch lodowatego,jakby zimowego wiatru. Zadrzałam. Zrobiło mi się
zimno a w jamie było pusto,bo nie zdążyłam nic użądzić. Teraz grzmoty
były normalnością. Deszcz wciąż lał się z nieba jak woda z jeziora.
W kącie trzęsłam się z zimna i poniekąd ze strachu.
(Drake ? Hah ,pomogłam ? :-*)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz