- Trudno ci będzie tutaj narobić kłopotów chyba, że ściągniesz jakąś mantykorę na nasze terytorium - powiedziałem z ironia w głosie.
- No... może i masz racje, ale i tak nie chce wam przeszkadzać... - powiedział powoli.
- Przestań tak mówić... - mówiła Safira jednak ja jej dalej nie słuchałem.
Usłyszałem podejrzany szelest. Odwróciłem się w jego kierunku.
- Ciii - nakazałem moim towarzyszom. - tam coś jest.
- A nie mówiłem? - powiedział Riko.
- Nie wydaje mi się żeby to była mantykora - powiedziałem po chwili. - wyraźnie słysze lwa, ale również węża i kozę...
Zacząłem intensywnie myśleć. "Gdzieś już coś takiego słyszałem... Tylko co to było?". Nagle sobie przypomniałem.
- Mamy nieproszonego gościa na naszych terenach. - powiedziałem z lekką złością.
- Co to takiego? - spytała Safira.
- Stwór który jest gorszy od mantykory. Spotkałem go raz podczas swojego życia. To chimera. Ona również jak mantykora nie opuści terytorium na którym się jej spodobało, a nasze tereny są bardzo piękne. Jest tylko jedno wyjście: trzeba ją zabić. Jak w trójkę nam sie nie uda to zawołam resztę... - po tych słowach zza krzaków wyszedł stwór:
<Safira, Riko? Co dalej?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz