- Znam je obie. Władam tymi żywiołami więc musiałem poznać je choć trochę... - westchnąłem ciężko patrząc w dal.
- Coś się stało? - spytała.
Otrząsnąłem się.
- Nie, nic. Mogę nauczyć cię magii światła i posługiwania się tym żywiołem. - uśmiechnąłem się. - Masz coś w sobie ze światła - dodałem.
- A co takiego? - spytała z zainteresowaniem.
- Twoje łuski są białe i złote. Kolory czystości i światła. Szybko powinnaś się nauczyć kontrolować tą magię. - powiedziałem, a na pyszczku smoczycy zobaczyłem uśmiech - A jeśli chodzi o mrok... - spoważniałem - To nie wiem czy to jest odpowiedni moment, ponieważ to jest dość potężna i niebezpieczna.
- Dlaczego?
- Jest to prastara magia. Magia demonów. Używana przez słabe lub niedoświadczone smoki może mieć opłakane skutki. Żeby ją choć troche kontrolować należy najpierw władać światłem. Jak widzisz można powiedzieć że mam coś z mroku. Moje łuski są czarne jak najgłębsza bezgwiezdna noc. Ale nawet przez to rzadko jej używam. Tylko w momentach gdy mogę w ten sposób kogoś uratować od śmierci gdy wszystko inne zawiedzie ale to bywa czasami niebezpieczne nawet dla tak silnego smoka jak ja.
<Lubie pisać takie opowieści xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz