wtorek, 7 maja 2013

Riko do Drake'a i Safiry

-Może to czas na... wycofanie się?! - wrzasnąłem widząc zbliżającą się chimerę, której charakter i siła nie zachęcały do ataku.
-Riko! - powiedzieli chórem Drake i Safira zdenerwowani. Łapy ugięły się pode mną na samą myśl o nadchodzącej walce. Po to uciekłem od stada - żeby nie walczyć!... Zacząłem się cały trząść, przylgnąłem do ziemi, ponieważ ciężko było mi utrzymać równowagę. Wyglądałem, jakbym właśnie dostał padaczki. Cała ta scenka nie była wprawdzie do końca prawdziwa i trochę się zgrywałem, ale tkwiło gdzieś tu ziarno prawdy, bo zawsze reagowałem tak na walkę.
-Nie!!! - ryknąłem i wzbiłem się w powietrze. Nagły ruch rozwścieczył stwora, który wrzasnął przeraźliwie. Drake warknął i rzucił się na niego, ten jednak zręcznie uskoczył i ledwie sekundę później doskoczył do mnie. Zanim zdążył wyrządzić mi jakąkolwiek szkodę skoczyłem wyżej mocno uderzając skrzydłami powietrze. Uciekłem stamtąd! Nie będę walczył! Szybko jednak odezwało się moje sumienie.
-Co ja wyrabiam?! Wystarczy mi opina dziwaka, ale na pewno nie chcę być nazwany tchórzem! - zawróciłem. Na miejsce wróciłem szybciej, niż je opuściłem. Teraz chimera zajęła się Safirą, smoczyca jednak dzielnie się broniła a Drake skradał się na bestię od tyłu. Spojrzałem w dół. Pojawiło się u mnie przelotne uczucie, że tyle lat unikałem walki... Że nie umiem tego robić! Z jednej strony zostałbym tchórzem, a z drugiej nie umiejącym walczyć. Wolałem to drugie, *i tak pewnie zginę* pomyślałem. Wystrzeliłem w dół i pikując z góry na chimerę wyciągnąłem szpony. Wbiłem je w kark stwora. Ten wrzasnął z bólu, z ran trysnęła krew. Bestia zrzuciła mnie z dziecinną łatwością i kiedy starałem się wznieść w górę by uniknąć ciosu ta rozdarła szponami moje skrzydło. Czarne pióra posypały się dookoła mnie. Spadłem na ziemię zdany na pastwę chimery.
<Drake, Safira?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz