Spojrzałem na swoje skrzydło.
-Dałoby się walczyć bez niego? - zapytałem zniechęcony. Drake odwrócił głowę.
-Tak, czemu nie? - zaśmiał się. - Skrzydła to nie wszystko. Mogą być
najwyżej pomocą, ale z pewnością nie są w walce najważniejsze, chyba, że
do latania. Zanim rana nie zniknie nauczę cię walczyć na ziemi.
-Na ziemi? W sensie... Bez latania? - Drake pokręcił głową.
-Naprawdę sądzisz, że ta rana umożliwi ci latanie? Przez tydzień czy dwa jesteś uziemiony.
-Uziemiony! - złapałem się za głowę. - Tyle czasu spędzić na ziemi! -
przewróciłem się z premedytacją na ziemię i syknąłem cicho z bólu, kiedy
upadłem na zranione skrzydło. To zagranie było głupie.
-No... Nieważne. - powiedziałem wstając. - Zaczniemy jutro rano?
<Drake? Riko jest zrozpaczony >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz