Nagle zobaczyłem jak stwór rzuca się na Safirę, która była przerażona. Wiedziałem o jej przeszłości. Bez namysłu zacząłem zwracać uwagę stwora na siebie. Udało się! Mantykora zostawiła moją towarzyszkę i zaczęła iść w moim kierunku. Skoncentrowałem się i z ziemi zaczęły wychodzić korzenie, które zaczęły ją oplatać. Związałem ją dość silnie. Myślałem, że już się nie uwolni. Niestety przeliczyłem się. Mantykora zerwała korzenie i znów była wolna. Wzbiłem się w powietrze. Stwór zrobił dokładnie to samo. Dmuchnąłem w niego ogniem. I nic. Dalej był w tym samym miejscu. Z wielka szybkością uderzyłem w niego. Widziałem zażartość w oczach bestii. Zacząłem zadawać jej ciosy szponami i gryźć. Słabła, ale nadal nie dawała za wygrana. Sam tez miałem coraz mniej sił, bo ona również atakowała. Jedyną szansą było przegryzienie jej karku. Sam tego nie mogłem zrobić. "Saf podleć do niej z tyłu, złap ja za kark i go przegryź" przekazałem smoczycy w myślach nadal walcząc.
<Saf? Jak to się skończy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz