Byłem już słaby... I to bardzo... Było mi źle - czemu ludzie, którym
tyle pomagałem zgotowali mi taki los? Czy musieli zniszczyć te piękne
góry? Zrobili to specjalnie, czy przypadkiem? Gdyby wiedzieli, kogo
mieli po swojej stronie nie zrobiliby tego, ja to wiem. Leciałem
ostatkiem sił... Poczułem, że dłużej nie wytrzymam... Poddałem się, to
było ponad moje siły. Zamknąłem oczy i zacząłem spadać w dół z
kilkunastu kilometrów nad ziemią. Sens życia? Co to? Ja już straciłem
wszystko! Upadek zdawał się trwać wieczność, naprawdę było to tylko
dwadzieścia sekund... Nagle usłyszałem plusk wody, oraz poczułem, że
tracę przytomność... Zakrztusiłem się wodą. Nie miałem siły pływać...
Nie wiem ile czasu byłem nieprzytomny, ale gdy otworzyłem oczy byłem
zdziwiony, że że żyję! Spojrzałem nieprzytomnie w górę. Zobaczyłem, że
pochyla się nade mną jakiś czarny, obcy smok.
,,To już koniec...'' - pomyślałem i przekręciłem się na plecy
odsłaniając gardło. wiedziałem, że w tym stanie nie miałbym szans, więc
wolę dać potencjalnemu napastnikowi możliwość jak najszybszego
rozszarpania mnie na strzępy.
- Koniec? - spytał smok - Nie zamierzam cię zabić... - uśmiechnął się lekko - ...Kim jesteś?
Wyszeptałem moje imię, lecz było to tak cicho, że zapewne tego nie usłyszał... Nie miałem siły mówić...
< Drake? Co było dalej? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz