Nie czekałam długo na odpowiedż. Ruszyłam dalej zostawiając Kaze bardzo
daleko. Nie miałam ochoty iść do jaskini, by w niej zasnąć. Wprost
przeciwnie. Zamiast siedzienia i wylegiwania się w jaskini, ja
uwielbiałam podróże przy świetle księżyca. Niektóre smoki mogą nie
pojmować moich zwyczajów ale mi to wcale nie przeszkadzało. Wzleciałam
wyżej, a krople wody zamarzały na moim ciele. Przypominałam trochę węża.
Nagle ujrzałąm jakąś jasną plamę przed sobą. Chciałam ją ominąć.
,,Zniknęła"
Wleciałam w gęste chmury. Straciłam orientację. Przede mną coś błysnęło, i znowu. Byłam w środku chmury burzowej
,,Gorzej być nie mogło"
Nagle piorun uderzył mnie w jeden z kolców na moim grzbiecie. Przez moje
ciało przeszedł prąd. Na szczęscie nie był dla mnie groźny choć byłam
smokiem wody. Miałam mnóstwo przypadków kiedy jakiś zabłąkany piorun we
mnie uderzył.
Tym razem zaczęłam spadać. Nagle się z kimś zderzyłam.
- Przepraszam bardzo- powiedziałam szybko i wzleciałam ku górze
- Nic się nie stało. Jestem Riko- powiedział smok
- Chyba mnie otacza pech. Ciągle na kogoś wpadam- powiedziałam omijając jego wzrok
- Na pewno nie- powiedział - należysz do tego stada
- Tak ale jak zwykle mnie nikt nie zauważa- powiedziałam jakby mi się gdzieś spieszyło.
- No wiesz, skoro wędrójesz w nocy a śpisz w dzień.- zaczął
- Dziękuję za takie pocieszenie- powiedziałam zgorszona- i wcale tak nie jest.
- A jak jest?- spytał
- Nie znasz mnie- powiedziałam trochę odsuwając się od tego tematu
- A mogę cię poznać?
- A czy ty tego chcesz?- powiedziałam trochę z niedowieżaniem
<Riko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz