Spojrzałam zirytowana na samca. Rozłożyłam cztery skrzydła i zamachałam nimi
.-Leć już co?- zapytałam go arogancko. On tylko puścił kolejne oczko i zlekceważył nasobie.
- Stri z początku mogłybyśmy uelastycznić twoje skrzydła. - zaczęłam.
- Chyba sobie żartujesz! - krzyknął samiec.
- Won ! -warknęłam ,a ten uśmiechnął się chuligańsko.
- Powyginaj je troszkmę,a potem popracujemy nad równością wymachów. Nie wszystko naraz,bo się zgubisz. - odparłam.
Smok szczerzył się tylko.
- Czy masz coś do mojego stylu uczenia? Po co tu jestes?- zapytałam.
- Właśnie! - krzyknęła Stri
/ztele. Stringrid?/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz