piątek, 21 czerwca 2013

Stringird do Rika

-Nie chcę tam być. - mruknęłam, niezdarnie wymachując ogonem. Bałam się dużego skupiska smoków. Przypominały mi raczej roje krwiożerczych bestii niźli pobratymców.
-Chodź wiec, polecimy gdzieś. - zaproponował Riko, robiąc w powietrzu piękne koło.
-Nie mogę.
-Czemu? - samiec ze zdziwienia opadł na ziemię.
-Dopiero niedawno nauczyłam się latać. Do czwartego roku życia z osmioma miesiącami byłam nielotem. - westchnęłam.
-Nadal wolę ruszać się po ziemi. Powietrze jest niebezpieczne i zwodnicze. Do tego od tak długiego okresu nie-latania mam słabe skrzydła i...
-I...?
-I nie chcę, byś się ze mnie naśmiewał, gdybym nagle gdzieś rabnęła, lub wypadła z kursu lotu. - dokończyłam, spuszczając łeb a moje szmaragdowozielone kłaki przysłoniły mi oczy .

< Riko? ;3 Zero weny >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz