-Dziękuję, dziękuję! - krzyczałam uradowana. Popołudnie spędziłyśmy w cieniu drzew, opowiadajac o sobie.. Pod wieczór wróciłam do swojej jaskini, zasypiając, jak martwa....
Następnego dnia przyszłam na Czerwoną Plażę - miejsce nauki latania. Przyszłą Aura.
-Gotowa? - zapytała z uśmiechem. Poruszyłam niepewnie skrzydłami.
-Tak...- powiedziałam cicho .
-Na początku chcę zobaczyć twój poziom ,,nieloctwa''' - uśmiechnęła sie smoczyca.
-Pokaż, jak wysoko i długo potrafisz latać.
wystraszyłam się... Nie lubiłam wzbijać się w powietrze, tylko po to by znowu upaść.. Zamachnęłam sie skrzydłami i oderwałam się od ziemi... Dwa płynne ruchy skrzydeł i byłam pięc metrów nad ziemią. Siłowałam się, by wzlecieć wyżej, ale nie mogłam... Wszystko było idealnie... Tylko wszystko wzięło za łeb. Z krzykiem straciłam równowagę i wylądowałam grzbietem na ziemi . Wypuściłam powoli powietrze, czując jak wolno ucieka ze zmiażdżonych po styknięciu z ziemią płuc.
-Strigird! - zaniepokojona Aura podleciała do mnie .
-Nic mi nie jest. - wykrztusiłam , zdziwiona że żyję.
< Ja mam mniejszą! :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz