W drodze powrotnej ani razu się nie zatrzymywałam. Cały czas pędziłam do
przodu, byle by tylko zdążyć na czas. Gdy wreszcie dotarłam do jaskini
Rika było już ciemno. Bloowen była w kiepskim stanie. Riko popatrzył się
na roślinkę w mojej łapie.
- Co to jest?- spytał.- To lekarstwo?
- Taak... tak jakby.- odparłam, i zaczęłam krzątać się po jaskini.
- Czyli co to w końcu jest?- spytał już troche zniecierpliwiony.
- No, nie wiem jak to sie nazywa- powiedziałam, wciąż szukając czegoś w
jaskini.- Ech... w.. wmoim poprzednim stadzie lekarze uzywali tego do
leczenia zakażeń i unieszkodliwiania trucizn. Trudno to znaleźć, więc
mogę chyba powiedzieć, że miałam szczęście. Masz może jakieś zioła
lecznicze na ból brzucha?
Riko podszedł do półki i podaj mi garść ziela, a ja położyłam je na
ziemi i zgniotłam w nich świecącą roślinkę. Z niej wylał się jasny płyn,
więc chwyciłam miskę wody i wrzyciłam do niej wszystko, po cYm wlałam
Bloowen do ust. Musi zadziałać. No dawaj Bloowen, dawaj.
<Bloowen, Riko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz