czwartek, 13 czerwca 2013

Karou do Bloowen

-Prze.. przepraszam.- zaczęła się jąkać smoczyca- Ale ja Cię nie śledziłam chciałam się zakolegować..... -odpowiedziałam nieśmiało.
Miałam ochotę po prostu prychnąć i odlecieć, ale na szczęście mam jeszcze jakąkolwiek kontrolę nad moim wrednym umysłem. Zamiast tego wcisnęłam na pysk najszczerszy uśmiech na jaki było mnie stać, ale nie wyglądał zbyt wiarygodnie. No cóż, biorąc pod uwagę to, że uśmiechałam się najwyżej trzy razy w życiu, to musiało to na razie wystarczyć. Każde chociaż najmniejsze zagięcie w kącikach moich ust od razu było prostowane przez moich "cudownych" rodziców w jedną martwą linię. Zupełnie jakby chcieli mi powiedzieć ,,Ty jesteś demonem, jesteś straszna i nie masz prawa do uczuć". Oni nie byli moją rodziną. Nigdy w życiu bym ich za rodzinę nie uznała... i tak w ogóle, to...
,,Zamknij się, Karou. Zamknij się. Przestań się nad sobą użalać i weź się w garść! To jest teraz twoja rodzina, i ta smoczyca do niej również należy. Pierwszy raz w życiu zdarzyło ci się znaleźć miejsce, w którym każdy by nie uciekał na twój widok, węc do ch*lery jasnej, BĄDŹ MIŁA." Gdy moje sumienie skończyło swoją cudowną przemowę jeszcze bardziej poszerzyłam uśmiech, ale musiałam wyglądać jak szczerbaty osioł.
- Aha. To może masz ochotę polatać nad terenami?-zaproponowałam prawie ze mówiąc przez zęby. Nie chciałam zniszczyć mojego dopiero co stworzonego uśmiechu- Jak je znasz...
-Nie znam. Dzisiaj dołączylam. Może mnie oprowadzisz?- spytała.
-No to moze najpierw chcesz lecieć do Zatoki Tysiąca Skał?
-OK.-powiedziałam- Ale tak wogóle to jestem Bloowen. A ty?
-Karou.-rzuciłam wzbijając się w powietrze. Leciałyśmy przez dłuższą chwilę w ogóle się do siebie nie odzywając. To było nawet przyjemne. Chyba nawet nie przeszkadzała mi za bardzo jej obecność, co zdarzyło się pierwszy raz w moim życiu. W końcu jednak, kiedy dotarłyśmy na miejsce zauważyłam, że smoczyca jest trochę znudzona. ,,Weź coś powiedz, bo się zanudzi na śmierć!" Cicho siedź, odgryzłam się. Ale w sumie to wewnętrzna Ja miała rację. I tak mało znałam jeszcze terenów, ale zaczęłam o nim opowiadać:
-jak nazwa wskazuje w tej zatoce z wody wystaje wiele skalnych słupów. W nocy to miejsce robi się magiczne, ponieważ jest wtedy widoczna cała galaktyka.- sama siebie zaskoczyłam
-Wow-powiedziała Bloowen.
Sytuacja powtarzała się kilka razy, ja coś mówiłam, Bloowen odpowiadała z zachwytem, i później znowu leciałyśmy w całkowitym milczeniu. Gdy wycieczka dobiegła końca, rozeszłyśmy się do swoich jaskiń. Ostatni kawałek postanowiłam przejść pieszo, bo podobno miałam nie nadwyrężać skrzydła. Na to już chyba za późno, ale cóż, przynajmniej starałam się wykonywać polecenia. Mój wzrok przez cały czas był wbity w ziemię, co później okazało się tragicznym błędem. Gdybym nie trzymała łba w dole, zauważyłabym tego smoka. Ominęłabym go. Nie wpadłabym na niego. Czułam się jakbym miała wypisane na ciele: ,,Darmowe przytulaski, chodźcie się zaprzyjaźnić! C: " Odskoczyłam i podniosłam wzrok, totalnie zdezorientowana, po czym popatrzyłam na smoka. Był dosyć duży, cały czarno-biały.
Od razu zmienił mi się nastrój. Wróciła stara dobra Karou.
- Może byś tak trochę uważał na to, gdzie leziesz?
<Riko? }:) >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz