Wyleciałem z mojej jaskini. Przez kilka pierwszych dni nie wychodziłem z
niej bo nie miałem po co. Jedzenie miałem schronienie miałem i
najlepsze byłem sam. Ale brakowało mi towarzystwa innych smoków,gdy
byłem człowiekiem lubiłem być sam bo nie znoszę ludzi,ale tu nie czułem
się źle. Więc postanowiłem wylecieć rozprostować skrzydła i poczuć znów
tą radość gdy rzucam się na ofiarę. Dziwnie tak.Niegdyś liczyła się dla
mnie tylko władza. Teraz spróbuję się zmienić, znaczy będę taki sam ale
spróbuję być milszy dla innych smoków. No więc wyleciałem z jaskini
pierwsze co chciałem zrobić to przelecieć się nad terenem i zapolować na
zwierzynę. Zauważyłem gryfa który leciał w moją stronę. Już miałem
zacząć atakować,gdy zauważyłem przepiękną smoczycę,znałem ją to ona
pytała się czy zaprowadzę ją do Drake'a.Zapomniałem jak się nazywała.
Coś we mnie pękło, poczułem coś, czego nie czułem przez kilka set lat.
Obserwowałem ją widać było że niezbyt często poluje bo nie umiała złapać
gryfa.Pomyślałem że jej pomogę.Ona goniła gryfa a ja mu zatorowałem
drogę. Samica była tak samo zdziwiona jak gryf. Nim się obejrzałem
zauważyłem, Smoczycę jak szarpała się z gryfem po ziemi. Najwidoczniej
wygrała tą walkę bo po paru minutach gryf leżał trupem. Zleciałem i
zapytałem się jej jak się nazywa.
-Jak się nazywasz.
-Nie pamiętasz? Nazywam się Bloowen. Pomagałeś mi dojść do Drake'a-Odpowiedziała żując mięso
-No tak. Zapomniałem. To...podzieliła byś się może ze mną?
<Bloowen?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz