Lecąc wysoko nad terenami ujrzałem duże zgromadzenie smoków. Zleciałem
niżej by się przyjrzeć. Nagle z pod chmur wyleciał jakiś smok uderzając
mnie w brzuch. Nadal nie widziałem kto to. Czułem że spadam z wielką
siłą nacisku. Po chwili byliśmy już na ziemi. Byłem położony na plecach:
- Kim jesteś? - zapytał
- Smokie.... - poczułem jej pazur przy gardle
- Mów... - powiedziała zła
- No Eragon.... i weź mnie puść... - powiedziałem i próbowałem ją z siebie zwalić
- A przynajmniej należysz do stada...?
- Ta... bo co bym tutaj robił...?
- Szpiegował.... a może śledził.... ale masz szczęście że Alfa o tobie
wie, bo byś marnie skończył... - powiedziała złażąc ze mnie.
- A ty?
- Mów mi Sabina - odpowiedziała spokojnie
- Ale spokojna.... - powiedziałem
- Cicho... w cale taka nie jestem.... - powiedziała z uśmiechem
- To zapoznasz mnie z terenami?
- Spoko... - powiedziała i nagle wzbiła się w powietrze.
Oprowadziła mnie po wszystkich terenach.
- Dzięki.... a jakie polecasz mi miejsce?
- Hmm... Zatokę Tysiąca Skał....
- Dlaczego?
- Przyleć w nocy, gdy niebo jest bez chmurne.... to cześć.
- Hej.... - pożegnałem się z Sabiną i poleciałem w inną stronę niż ona.
Było słoneczne popołudnie. Siedziałem sobie pod drzewem gdy nagle przyleciał jakiś smok....
<Ktoś chce dokończyć?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz