Wyleciałam z jaskini trochę oszołomiona. Leciałam wysoko i długo.
Zniżyłam lot. Na ziemi ujrzałam smoka. Zniżyłam jeszcze bardziej lot i
przekonałam się, że była to samica. Nagle niebo zakrył eter, mienił się
kolorami na tle czarnej ściany z gwiazdami. Smoczyca z uśmiechem
przyglądała się temu zjawisku. Wylądowałam cicho za nią, i łapą
dotknęłam ją w ramię. Zdezorientowana odskoczył i spojrzała na mnie.
-Kim jesteś? - zapytała trochę rozdrażniona.
-Smokiem. - odpowiedziałam sarkazmem i z uśmiechem.
-To już zauważyłam.
-Jestem Raisa, a ty widzę że... nowa. Jak cię zwą?
-Ramoth. - odpowiedziała dumnie.
-Ramoth... brzmi jak ktoś królewski...
-Pochodzę z takiej rodziny.
-Rzoumiem... jakie masz moce?
-Moje moce to telepatia, teleportacja i zianie płomieniem, lecz wyjątkowo mocnym.
-Nie takie złe... Moje to eter, czas, dusza, słońce i księżyc oraz... -
wstrzymałam się na chwilę z namysłem - zmiana w smoka demona.
-Masz silne moce.
-Dziękuję... twoje też są silne, bardzo przydatne... Eter to właśnie to, co podziwiałaś...
Obie spojrzałyśmy w niebo okryte eterem, po chwili stało się normalne.
<Ramoth?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz