poniedziałek, 10 czerwca 2013

Ramoth do Drake

Ziemia przemykała pode mną. Wiatr szumiał mi w uszach. Uderzałam z całych sił skrzydłami uciekając przed wściekłym gryfem. Uciekając? Nie, to nie ja, ucieczka jest dla tchórzy, a ja nie jestem tchórzem! Obmyślałam plan. Nie zwalniając tempa obróciłam głowę i spojrzałam na mojego napastnika. Wściekły gryf gonił mnie przez jakieś dziesięć minut. I po co tyle rabanu, za lekko zdemolowane gniazdo? Dałam mu szanse: Mógł przestać mnie gonić i ujść z życiem lub zaryzykować, ale wtedy byłabym jego ostatnim widokiem w tym życiu. Wybrał drugie. Uderzyłam mocniej skrzydłami, przyspieszając. Gryf wydał za mną przeraźliwy wrzask. W tym momencie zrobiłam zwrot na koniuszku skrzydła i teraz leciałam prosto na upartego zwierza. Pół lew pół orzeł krzyknął ze strachu, ale było już za późno na zmianę toru lotu. Poczekałam jeszcze chwilę lecąc prosto na niego, mój wzrok był utkwiony w jego oczach... Gdy dzieliły mnie od niego już tylko dwa metry, otworzyłam pysk i zionęłam w jego stronę oślepiającym strumieniem ognia. Gryf zginął na miejscu i przypalony, z hukiem runął na ziemię. Spokojnie wylądowałam obok jego martwego ciała i zabrałam się do jedzenia. Nagle usłyszałam szelest. Z krzaków wyszedł duży, czarny smok. Ukazałam zęby i rozłożyłam skrzydła, żeby wydawać się większa. Samiec popatrzył na mnie ze zdziwieniem, a potem warknął:
-Kim jesteś?
Spojrzałam na niego z politowaniem i odgryzłam kawał mięsa.
-Zadałem pytanie!
Powoli przeżułam kawałek, który miałam w pysku.
-Ramoth- ucięłam krótko.
-Czego tu szukasz?
-To jakieś przesłuchanie? Niczego.
-Jesteś na moich terenach- warknął.
-Terenach? To masz jakieś stado?
-Tak, a co, szukasz?- spytał już spokojniej.
Przyglądałam mu się chwilę, lustrując go wzrokiem. <Co mi szkodzi, mogę dołączyć do stada, może takie życie będzie ciekawsze?> pomyślałam.
-Czy taka smoczyca jak ja mogłaby dołączyć?-spytałam.

<Drake?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz